Wystawa: Malarstwo i haft – pokoleniowe inspiracje twórcze Heleny Kufty. Dwór Morawskich w Marcinkowicach.

Helena Kufta urodziła się w  1958r. w Nowym Sączu. Swoje miejsce na ziemi znalazła w Piątkowej koło Nowego Sącza, gdzie zakochana w kulturze ludowej, tworzy piękne dzieła artystyczne. Rzecz by można kobieta renesansu w kulturze ludowej. Haftuje, wykonuje koronkę klockową i maluje na szkle. Przygodę z haftem ludowym rozpoczęła w wieku 17 lat. Wiedze o hafcie otrzymała od pani haftującej stroje dla Zespołu Ludowego Pieśni i Tańca Mazowsze. Po zdobyciu warsztatu hafciarstwa wieku 19 lat rozpoczęła haftowanie strojów ludowych dla Regionalnego Zespołu Pieśni i Tańca Lachy oraz innych zespołów regionalnych. Po wyjściu za mąż, opiekując się dziećmi haftowała piękne obrusy i serwety. Kiedy dzieci usamodzielniły  Helena powróciła do twórczości ludowej, rzec by można na pełnym etacie.

HelenaKufta to również koronczarka. Pobierając lekcje  w szkole koronkarskiej w Bobowej – centrum koronki klockowej, u Elżbiety Kowalskiejnauczyła się wyrabiać koronkę klockową.

Ostatnie 10 lat twórczości to malarstwo na szkle. Helena Kufta  głównie maluje Święte Kobiety. Madonny artystki rozpoznawane są w całej Polsce a nawet i za granicą. Jej pracę  docenił  Marian Pokropeketnograf polski, profesor dr hab., pracownik Instytutu Etnologii i Antropologii KulturowejUniwersytetu Warszawskiego, założyciel Muzeum Polskiej Sztuki Ludowej w Otrębusach, który poszerzył stałą wystawę w muzeum o malarstwo Heleny Kufty.

Pasja do sztuki ludowej nie przeszkadza Helenie na angażowanie się w działalnośc społeczną i charytatywną. Jest członkiem  Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Nowym Sączu, Stowarzyszenia Twórców Ludowych w Lublinie, Stowarzyszenia Twórców Nieprofesjonalnych w Nowym Sączu, Społeczno – Kulturalnego Towarzystwa „Sądeczanin”. W stowarzyszeniach działa na rzecz rozwoju kultury oraz pomocy innym.  

Swoje prace przekazuje na wiele akcji charytatywnych, z których dochód przeznaczany jest na rzecz pomocy innym, szczególnie dzieci.

Artystka to również ambasadorka malarstwa na szkle. Tą charakterystyczną dla Lachów Sadeckich sztukę ludową promuje uczestnicząc w licznych wystawach oraz przeglądach twórczości ludowej w kraju i za granicą.

W swojej karierze artystycznej podczas licznych warsztatów jako Mistrz wykształciła wielu  Artystów. Warsztaty prowadziła m.in. w:  Krakwie, Wrocławiu, Lublinie,  Nowy Targu, w skansenie w Wygiełzowie, w  Paszynie, Piątkowej, Mogilnie, Marcinkowicach, w Starym Sączu (podczas Zjazdu Sądeczan – największego wydarzenia kultury regionalnej w regionie, na który zjeżdżają Sądeczanie rozsiani po całym swiecie), w miasteczku Galicyjskim w Nowym Sączu.

W roku 2018 szkoliła uczniów  w ramach programu finansowanego przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego pn. Mistrz Tradycji.

Za swoją działalności artystyczną była wielokrotnie nagradzana, zdobywając czołowe miejsca w konkursach i przeglądach. Za całokształt pracy została w 2010r. wyróżniona nagrodą Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Rok później otrzymała nagrodę Starosty Nowosądeckiego. W 2013 roku nominowana do nagrody SKT Sądeczanin.

Helena Kufta wykonuje również plastykę obrzędową. Bierze czynny udział w targach sztuki ludowej w Muzeum Etnograficznym w Warszawie.

Dwór Morawskich w Marcinkowicach

Przejeżdżając przez Marcinkowice drogą z Nowego Sącza do Limanowej, wzrok uważnego obserwatora przekuje usytuowany na niewielkim wzgórzu, wyłaniający się spośród drzew, biały budynek dworu, dawnej ziemiańskiej siedziby. Ze względu na swą okazałość nazywany przez mieszkańców „pałacem”.
Wprost do dworu prowadzi aleja, obsadzona dostojnymi drzewami, które wiosną obsypują się pąkami, latem szumią zielonymi liśćmi, jesienią mienią się różnymi barwami, a zimą pozwalają się okryć białym puchem, aby tak doczekać kolejnej wiosny.
Do samego pałacu prowadzą dwuskrzydłowe drzwi, które jakby lekko przestraszone chowają się pod balkonem, który podtrzymują cztery smukłe kolumny. Stoją tam niczym straż przednia, która ma za zadanie strzec wejścia do domu. Przechodząc, na tył budynku, oczom widza ukazuje nieco okaleczona wieża, gdyż w przeszłości zerwano z niej szczyt i dlatego dziś tak nieśmiało spogląda na turystów. Obok zawstydzonej wieży można dostrzec drugi balkon, zawieszony nad dawnym wyjściem do ogrodu, który podtrzymują nie cztery, ale dwie kolumny.
Historia tej niegdyś szlacheckiej siedziby rozpoczyna się w XVIII w. Jej budowniczymi byli Antoni i Teresa Paszycowie. Obecny wygląd dwór uzyskał podczas przebudowy dokonanej w drugiej połowie XIX w. przez kolejnego właściciela Adama Marasse. W 1891 r. do „pałacu” wprowadził się nowy właściciel przemysłowiec Albert Fauck wraz ze swoją rodziną. Fauck był właścicielem kopalni ropy naftowej w Klęczanach, wynalazcą nowej metody odwiertniczej i współpracownikiem Ignacego Łukasiewicza. Za jego czasów rozegrała się słynna bitwa pod Marcinkowicami i tu gościł Józef Piłsudski ze swoimi legionistami. Po jego śmierci majątek przeszedł na krótki czas w ręce Żyda Wolfa Gelbe. Po nim dwór stał się własnością Stanisława i Olgi z Sikorskich Morawskich h. Dąbrowa, którzy przybyli z niedalekiego Rożnowa. Wraz z rodziną do dworu wprowadził się ojciec Stanisława, powstaniec styczniowy, ostatni żuaw papieski, poeta i historyk Adam Morawski. Nowi właściciele założyli w dworze słynne wówczas „Letnisko Marcinkowice”, które przyciągało każdego roku wielu gości z Polski i z zagranicy. W tym okresie dwór również odwiedził marszałek Józef Piłsudski oraz marszałek Edward Rydz Śmigły.
Ziemiańska historia „pałacu” zakończyła się wraz z nadejściem władzy komunistycznej. Po wojnie ziemię rozparcelowano, a dwór z parkiem przekazano Żeńskiej Szkole Rolniczej. Ostatni gruntowny remont „pałacu” został przeprowadzony w latach 2010 i 2019, dzięki staraniom ówczesnej dyrektor szkoły Alicji Wąsowicz. Obecnie w dworze, obok części dydaktycznej, mieści się część muzealna. Pierwszym założycielem Szkolnego Muzeum Historycznego i długoletnim kustoszem był prof. Józef Gościej, miejscowy polonista.
Tak wygląda wiekowa historia „pałacu” zamknięta w kilku zdaniach. Niestety, ale dziś nie ma już w jego otoczeniu, lamusa, oficyny, szwajcarki, browaru, kamiennej ławy i stawu. Pozostał tylko on – DWÓR, niemy świadek historii. Gdyby mógł mówić, zapewne opowiedziałby jeszcze wiele nieznanych nam historii.
ks. Sebastian Musiał